Włoscy psychologowie stwierdzili, że 12 - letni polski chłopiec może popełnić samobójstwo, bo wychowujący go włoski ojciec, może wychowywać go w nienawiści. Po interwencji Patriot24.net, prezes włoskiego sądu zasugerował, by przenieść sprawę, o odzyskanie dziacka, do Sądu Okręgowego w Sieradzu. Wioleta Wrzosek zderzyła się wczoraj tam z obojętnością i lekceważeniem.
Wioleta Wrzosek zadzwoniła dziś rano do Patriot24.net. Mimo różnicy czasu, bo jesteśmy na Islandii, natychmiast połączyliśmy się przez skype i przeprowadziliśmy wywiad.
Chodzi o skandal, do jakiego doszło wczoraj, podczas spotkania Prezes Sądu Okręgowego w Sieradzu Elżbietą Zalewską - Statuch z Wioletą Wrzosek.
- Zaczęła mi wytykać, że nie powinnam wychodzić za mąż za Włocha - przekazuje Wioleta Wrzosek.
- Co to ma do ratowania życia mojego dziecka? Przecież to jest obywatel Unii Europejskiej, a ja byłam zakochana - dodaje polska matka.
Według jej relacji Prezes Sądu Okręgowego w Sieradzu Elżbieta Zalewska - Statuch argumentowała, że w Niemczech polskie dzieci też muszą mówić do swoich matek po niemiecku.
- To jedna z wielu przyczyn możliwej autodestrukcji, to przecież 12- letnie dziecko, które nie radzi sobie, po uprowadzeniu z Polski. przez ojca 3 lata temu, ze swoją tożsamością - denerwuje się Wioleta Wrzosek.
- Pani Prezes nie potrafi pojąć, że mój syn jest karany za rozmowę ze mną po polsku i że to nakręca w nim wewnętrzny bunt, złość, agresję, którą wyrzuca z siebie w szkole, co opisały panie psycholog - przekazuje polska matka.
Przypomnijmy, że Wioleta Wrzosek została wyszydzona już przez włoską sdzię sądu w Treviso, Danielę Ronzani. Sędzia pukała się w głowę i naśmiewała z Wiolety Wrzosek razem ze swoim asystentem, co dostrzegł Patriot24.net i zgłosił prezesowi sądu w Treviso. W wyniku tej interwencji sędzia Daniela Ronzani została odsunięta od rozsądzania sprawy Wiolety Wrzosek.
- Będę teraz interweniować w Ministerstwie Sprawiedliwości by odsunąć Sąd Okręgowy w Sieradzu od rozpatrywania tej sprawy ze względu na postawę Prezez Sądu Elżbiety Zalewskiej - Statuch - przekazuje Wioleta Wrzosek.
- Nie czułam żadnego wsparcia w moim dramacie. Dowiedziałam się, że mam napisać teraz do sądu w Sieradzu pismo, w którym mam sama uzasadnić, dlaczego sąd ma się ta sprawą zająć. Choć przecież od 3 lat cały stos dokumentów jest w tym właśnie sądzie, bo po uprowadzeniu dziecka przez ojca, całość dokumentów i dowodów systematycznie dostarczałam - tłumaczy Wioleta Wrzosek.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?