[VIDEO] Prokurator Anna Kamińska z Wrocławia nieczuła na koszmar córki zmarłego w więźniarce Janusza Pieniążka. Zlekceważyła odbiór 5-miesięcznego dziecka ze szpitala, korki po drodze i uniemożliwiła uzyskanie po 2 latach informacji o tragicznej śmierci!
Prokurator Anna Kamińska nie pozwoliła wczoraj o godzinie 15:10 zajrzeć córce zmarłego w policyjnej więźniarce Janusza Pieniążka, w akta sprawy i wykonać fotokopii. Prokuratura czynna była do godziny 18-tej i takiej zgody prokurator Anna Kamińska nie wydała, mając świadomość późnego przyjazdu kobiety z powodu odbioru 5-miesięcznego dziecka ze szpitala w oddalonym o 115 km Prudniku!
- Moje dziecko ciężko rozchorowało się pod koniec ubiegłego tygodnia. Musiałam je wczoraj odebrać z oddziału dziecięcego szpitala w Prudniku, bo panują tam fatalne warunki sanitarne, a dziecko wydobrzało. Dopiero około 12-tej mogłam wyjechać do Prokuratury Krzyki-Zachód we Wrocławiu i dojechałam na gdzo. 15 - przekazuje Marta Kasprzyszyn, córka tragicznie zmarłego w więźniarce podczas transportu z Prudnika do Wrocławia w lipcu 2015 roku 52-letniego Janusza Pieniążka.
Od tamtego czasu Marta Kasprzyszyn nie może dowiedzieć się, co było przyczyną śmierci jej taty. Wczoraj była na to szansa, bo po interwecji Patriot24.net, kobieta uzysakała taką obietnicę od Prokuratora Rejonowego Krzyki Zachód Krzysztofa Ostrejko. Już od godziny 9 rano miała mieć możliwość zajrzenia w akta i uzyskania zgody na fotokopię, bo tak obiecał Prokurator Rejonowy .
- Ale musiałam tę moją 5-miesięczną córeczkę odebrać ze szpitala w Prudniku i przekazać pod opiekę. Potem nie mogłam przebić się przez korki na autostradzie A4, bo jest remont. Kolejne korki były we Wrocławiu i też traciłam czas by przebić się na ulicę Powstańców Śląskich gdzie jest prokuratura - tłumaczy Marta Kasprzyszyn.
Ale w Prokuraturze okazało się, że fotokopii Pani Marta zrobić nie może, bo potrzebna jest oficjalna zgoda prokurator Anny Kamińskiej. Pani Prokurator była w budynku ale uparła się, że córka zmarłego może zacząć fotografować dokumenty dopiero wtedy, kiedy uzyska oficjalne postanowienie właśnie od niej. Uparła się też, że w poniedziałek po południu takiego postanowienia nie wyda. Tylko najwcześniej we wtorek.
- Dlatego natychmiast zainterweniowałem u Prokuratora Rejonowego Krzysztofa Ostrejko. Prosiłem go, by Prokurator Anna Kamińska spotkała się z córką zmarłego i pomogła jej uzyskać dzisiaj wszelkie dane o zmarłym tacie. Ale szef prokuratury przekazał mi, że prokurator Anna Kamińska nie ma obowiązku spotykać się z poszkodowanymi - relacjonuje Robert Rewiński, Redaktor Naczelny Patriot24.net.
Po tej interwencji, o godzinie 15:20, Prokurator Anna Kamińska wydała odręcznie zgodę na fotografowanie dokumentów. Ale nie można było rozczytać się w tym, co napisała. Nawet sekretarki nie mogły doczytać się co prokurator nakreśliła odręcznie na wniosku złożoną przez córkę tragicznie zmarłego.
- Zadzwoniły więc do gabinetu prokurator Anny Kamińskiej pytając czy może jednak wystawi formalne postanowienie, co umożliwi córce zmarłego wykonanie zdjęć, bo sekretariat pracuje do godziny 16-tej. Bo organizacyjnie było to technicznie możliwe - relacjonuje Robert Rewiński.
- Tłumaczyły tej prokurator, że Pani Marta przyjechała później bo musiała dziecko odebrać ze szpitala. Ale usłyszały, że "no trudno," i formalnego postanowienia od prokurator Anny Kamińskiej nie otrzymały! - przekazuje Robert Rewiński.
Pani Marta wyszła wiec z Prokuratury po ciężkim dniu spędzonym w szpitalu, korkach na autostradzie i ulicach Wrocławia oraz kolejnych stresach w Prokuraturze Krzyki-Zachód. Tu udzieliła nam wywiadu telewizyjnego, który umieszczamy wraz z niniejszym tekstem oraz na naszym kanale "Telewizja Patriot24.net", który można też odnaleźć pod linkiem:
Dziś Marta Kasprzyszyn nie może przyjechać z Prudnika znowu przebijając się przez korki do Prokuratury Krzyki-Zachód. Musi zaczekać na przyjazd rodziny, by pozostawić córeczkę pod dobrą opieką w domu.
Zagadkę śmierci ojca być może pozna więc albo pod koniec tego tygodnia, albo na początku przyszłego. A my, niniejszy tekst, wysyłamy dziś do Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry z pytaniem czy w nowej, polskiej rzeczywistości ma zaufanie do etycznej postawy Prokurator Anny Kamińskiej? Oraz do kierującego Prokuraturą Krzyki-Zachód Prokuratora Rejonowego Krzysztofa Ostrejko?
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?